Dane wyjazdu:
42.32 km 0.00 km teren
01:36 h 26.45 śr. prędk.
V-max 36.94 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 22.0 °C

    Rycząca czterdziestka vol. ileś tam

    Środa, 11 czerwca 2014 | Komentarze 3

    Klasyczna, wieczorna rycząca czterdziestka po pracy w dobrym tempie i w asyście licznych, pięknych niewiast: cyklistek, rollkarek i biegaczek. Ja się przez nie kiedyś zabiję.
    Dziś bez fot. Bo bez aparatu.

    Dane wyjazdu:
    58.44 km 7.00 km teren
    02:28 h 23.69 śr. prędk.
    V-max 43.48 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 25.0 °C

    Bemowo ok

    Sobota, 7 czerwca 2014 | Komentarze 0

    Bemowo to rejon Warszawy w który zbyt często się obecnie nie zapuszczam, przez co kryje on w sobie jeszcze sporo nieodkrytych przeze mnie perełek, w sam raz na rower. Np. Fort Bema, w którym nie byłem od lat, a tam przecież tak piknie. Mają tam także fajne lasy, rozległe tereny wojskowe, także Rezerwat "Łosiowe Błota" w którym trochę pobłądziłem, ale warto było.

    Fort Bema (Parysów), to fort pierścienia wewnętrznego Twierdzy Warszawa, zbudowany w latach 1886-1890, wtedy jeszcze w Imperium Rosyjskim. Niewiele z niego pozostało, tak jak i z wielu innych w okolicy, w 1909 wydano rozkaz likwidacji Twierdzy, ale coś tam jednak jeszcze się uchowało. Obecnie stanowi cenny punkt rekreacyjny dla okolicznych mieszkańców. Ognicho, grille, libacje alkoholowe, opalanko, utrata cnoty, każdy znajdzie tu coś dla siebie.




    W okolicach Łosiowych Błot natknąłem się na niszczejący pomnik radzieckiej techniki, czyli BRDM-1, lekki opancerzony wóz rozpoznawczy. Idealny do ognisk, dla początkujących grafficiarzy i do romantycznych schadzek.



    Bemowo ok.
    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    50.38 km 6.00 km teren
    02:01 h 24.98 śr. prędk.
    V-max 35.56 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 22.0 °C

    Kontemplacja nad Wisłą

    Sobota, 31 maja 2014 | Komentarze 0

    Jak na zamówienie. Nastał weekend i chmury zrobiły precz. Rzadkość w przyrodzie, ale cuda się zdarzają. Np. wczoraj, Urban wstał z wózka inwalidzkiego na Powązkach. Inny Kiszczak, wiecznie niedysponowany przez chorobę, która uniemożliwia stawienie się w sądzie również raptem promieniał zdrowiem, a tępiciel kościoła - Jaruzel, przyjął sakramenty i się na łożu śmierci wyspowiadał. Koniec świata, rzekłby Popiołek. Ale pieprzyć już tych komuchów. Dziś wyszło słońce i zagrał mi w sercu rower.

    Mała pętelka nad moje ulubione Gassy nad Wisłą. Miał na mnie tam czekać prom, który by mnie zabrał na drugą stronę rzeki, ale widocznie nadal jeszcze stan wody jest dla niego zbyt wysoki. Trudno. Next time. Zatem wróciłem tak samo, ale wpierw se poleżałem i pokontemplowałem.








    Dane wyjazdu:
    37.96 km 0.00 km teren
    01:32 h 24.76 śr. prędk.
    V-max 31.97 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 19.0 °C

    Legia Mistrz

    Sobota, 24 maja 2014 | Komentarze 0

    Szybkie i małe co nie co po ciemoku, po mieście pijanym ze szczęścia mistrzowską Legią. Jutro feta. Dziś Zygmunt. Warszawa dzisiaj nie zaśnie!

    Kategoria baj najt, city


    Dane wyjazdu:
    39.37 km 0.00 km teren
    01:36 h 24.61 śr. prędk.
    V-max 35.23 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 29.0 °C

    Klawo

    Piątek, 23 maja 2014 | Komentarze 0

    Dziś Pan miał relaks. Było pite, jedzone, pite raz jeszcze, jedzone raz jeszcze i smażone, dużo smażenia. W dodatku umyłem se rower, a na powrocie zatańczyłem sobie z wiatrem wiejącym od dupy.
    Klawy piątek.


    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    56.46 km 20.00 km teren
    02:28 h 22.89 śr. prędk.
    V-max 43.07 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 28.0 °C

    Bug tak chciał

    Czwartek, 22 maja 2014 | Komentarze 0

    Wpadło mi w końcu kilka dni wolnego od korpo wyzysku, do tego Celsjusz idealnie zgrał się z moimi planami, bowiem ostro podkręcił grzejnik. Grzechem więc było siedzieć w nagrzanych murach. Nie dziwne zatem, że plan mógł być tylko jeden - rower. Wsadziłem go do samochodu, spakowałem prowiant i pojechałem zaliczyć jedną z ciągle odkładanych tras: Zegrze-Serock-Popowo nad Bugiem i nazad.

    Gdy wreszcie przebrnąłem przez wiecznie zakorkowane miasto, wygramoliłem się z rowerem i ruszyłem pod wiatr, przyjąłem azymut na Wąwóz Szaniawskiego. Może i jest to jeden z najmniejszych rezerwatów przyrody, ale za to razi po oczach swoim pięknem i przychylnością dla rowerów.







    Dalej brzegiem Narwii (Narewu?) prosto do Serocka, ale wcześniej trochę pozazdrościłem miejscowym ich domów tuż nad brzegiem rzeki oraz ich prywatnych pomostów. Wygrał ten.


    W Serocku tragejszym sytuejszyn, znaczy się guma. Na szczęście miałem zapas, ale wpierw postanowiłem poszukać w oponie przyczyny tegoż stanu rzeczy, którą okazało się niecałe dwumilimetrowe ostre jebane szkiełko. Co za ulga, że miałem przy sobie małe cęgi.
     

    Jeszcze rzut okiem na ładny kościółek i jazda dalej.


    W Wierzbicy przeprawa przez Narew
     

    Warszawa 40 km dalej. Zupełnie nie chce się do niej wracać.


    Potem cel mojej wycieczki - Bug, piękny, dziki, swojski. Zaliczyłem kilka wioch jadąc jego brzegiem i napawałem się polskością.




    Cupel, a w tle skrzyżowanie Narwii i Bugu. Nie powiem, spędziłem tu trochę czasu.


    Centrum dowodzenia wszechświatem, czyli przerwa na szamę i napełnienie płynami w Popowie.  


    Powrót mniej więcej taki sam.
    Fajne okolice, jeszcze tu wrócimy, z Olem.

    Edit: A i jeszcze se zmontowałem do tego filmik z kamerki. Just fun.




    Dane wyjazdu:
    41.30 km 0.00 km teren
    01:38 h 25.29 śr. prędk.
    V-max 37.67 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 18.0 °C

    Vanilla Sky

    Wtorek, 20 maja 2014 | Komentarze 0

    Tradycyjne "szybkie czterdzieści" po pracy. Wieczory coraz dłuższe, coraz cieplejsze i coraz... więcej jebanych meszek na kolizyjnym. Kilka niestety musiałem zjeść na kolację, w tym niezidentyfikowane bzyczące coś. Niedobre.

    Korzystając z okazji, że Wisła znacząco przybrała na wzroście, zapewne ku radości polityków, którzy teraz mogą sobie do woli zbijać kapitał na wałach przeciwpowodziowych, cykłem se kilkadziesiąt fot z mojego ulubionego punktu widokowego na trasie. Jako, że nie miałem statywu wyszło ledwie kilka, co w sumie i tak należy uznać za sukces.

    Piękna jest ta moja Warszawa - rzekłem sobie w myślach i popedałowałem dalej. 





    Dane wyjazdu:
    36.64 km 2.00 km teren
    01:31 h 24.16 śr. prędk.
    V-max 33.37 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 21.0 °C

    Kac, słońce i inne używki

    Niedziela, 18 maja 2014 | Komentarze 0

    Niedziela, słońce, ciepło i brak opadów - W maju zjawisko to zupełnie dotąd niespotykane. Na szczęście nic nie trwa wiecznie. Szkoda tylko, że kiedy w końcu ciemne chmury spieprzyły z pola widzenia, to ja, zamiast celebrować ich paszołwonstwo wraz ze swoją niedopieszczoną w tym miesiącu cyklozą, musiałem w zamian zdychać i męczyć się ze swym najwierniejszym i zarazem najstarszym towarzyszem, w pewnych kręgach zwanym kacem, a według mnie po prostu - jebanym mordercą. Z ambitnych planów więc nic nie wyszło i zamiast 60 km wypociłem ledwie 36. Cóż. Życia nie oszukasz.

    Walka z kacem, level: medium. William Lawson przyjacielem rowerzysty jest.
    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    37.29 km 2.00 km teren
    01:32 h 24.32 śr. prędk.
    V-max 33.37 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 13.0 °C

    Szmery, bajery, kamery

    Niedziela, 4 maja 2014 | Komentarze 0

    Kamerkę sobie kupiłem. W sumie nic takiego, chińska odpowiedź na GoPro z polskimi naklejkami, niezłe combo, acz w sumie niedroga. Na początek, do zabawy, styknie. Skoro kupiłem, to wypadało ją przetestować. Mocowanie na kokpicie i jazda. Szału nie ma, w dodatku YT przy kompresji zabrał trochę jakości dla siebie, ale na kilka wakacyjnych tripów jakie planuję w tym roku - nada się.





    Droga powrotna do domu w prędkości razy 6. Oczywiście należy wpierw wybrać ręcznie jakość 1080p, bo inaczej nie ma sensu. Wiadomix.

    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    36.44 km 0.00 km teren
    01:33 h 23.51 śr. prędk.
    V-max 31.71 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 21.0 °C

    Majówka - chujówka

    Czwartek, 1 maja 2014 | Komentarze 0

    Majóweczka w mieście, bez żadnej głębszej historii w tym roku, niestety. W piłeczkę pojechałem se pokopać z kumplami. Tak więc dystans marny, zwykła dojazdówka i powrót pod wiatr, przez co przestało mi się chcieć jechać sobie po meczu gdzieś dalej. I w zasadzie nic by się nie wydarzyło, gdybym nie napatoczył się na dwie piękne klasyczne perełki szos stojące sobie od tak na przystanku. 

    Porsche 930 Targa, na oko rocznik cirkabałt 1986


    oraz prześliczny Jaguar E-Type, który zaliczył jednak małą wtopę. Ale dzięki temu mogłem se cyknąć fotę i nacieszyć oczy ikonami motoryzacji.


    I wsjo.
    Kategoria city