Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2014

Dystans całkowity:181.25 km (w terenie 9.00 km; 4.97%)
Czas w ruchu:07:19
Średnia prędkość:24.77 km/h
Maksymalna prędkość:48.42 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:45.31 km i 1h 49m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
42.52 km 2.00 km teren
01:45 h 24.30 śr. prędk.
V-max 48.42 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 21.0 °C

    Lato w mieście

    Sobota, 23 sierpnia 2014 | Komentarze 0

    Dziś w nocy trochę się pobawiłem w Ice Bucket Challenge, znaczy się piłem Martini... z wódką i dużą ilością lodu. Sam się nominowałem, jak kto chce może podejmować wyzwanie. Dlatego też dziś potrzebowałem chill outu gdzieś na słońcu oraz trochę wypocić kaca na bajku. Pojeździłem sobie więc po leniwych dziś parkach i pokręciłem nad Wisłą w poszukiwaniu drogocennych płynów uzupełniających niedostatki w organizmie. Mission Complete rzecz jasna.

    Park Ujazdowski, niemal w samym Centrum, ale po przekroczeniu jego progów miejski gwar zanika gdzieś za klombami. Dawno tu nie byłem, ale niewiele się zmieniło.



    Upadła Madonna z średnim cycem jako alegoria mojego aktualnego samopoczucia.


    Potem trafiłem nad Wisłę, a tam chyba kręcili cover do teledysku Erica Prydza - Call On Me


    Nie powiem, trochę się pogapiłem z jęzorem na wierzchu. Oficjalnie odpoczywałem - wiadomix.
     

    Port Czerniakowski nawet po remoncie nie jest i pewnie już nigdy nie będzie mariną na której widok staje żeglarzowi, niemniej jest i nadrzecznym mieszczuchom musi to wystarczyć.


    Niezły był balet w nocy


    Kawałek dalej własną melinę mają deskarze i narciarze wodni. Wyciągi, skocznie, szmery, bajery, lato w mieście też jest spoko.
     



    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    46.18 km 3.00 km teren
    01:50 h 25.19 śr. prędk.
    V-max 34.28 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 24.0 °C

    Raj dla szosówek

    Piątek, 15 sierpnia 2014 | Komentarze 0

    Piątek, dzień defilady wojskowej w mieście, nad głowami latały mi m.in. F-16, MiGi-29 i Su-22, sprawiając wrażenie poważnej operacji wojskowej. Ja jednak skorzystałem z chwili, kiedy tysiące Warszawiaków pojechało pomachać czołgistom i wysłuchać debilnego przemówienia głowy państwa, które jak powszechnie wiadomo - istnieje tylko teoretycznie, przemknąłem przez nieco opustoszałe miasto do jednej z najlepszych dla szosowych rowerzystów (około)warszawskich tras.

    Nie było dyskusji. Słońce także wskazało tego dnia na rower


    Okolice Konstancina-Jeziorna. Raj dla warszawskich szosówek. Niestety jeszcze się do nich nie zaliczam. Z naciskiem na JESZCZE.


    Niby pola, tory i zagubiony w trawie elektrowóz...


    ...ale jednak głównie gładki i równy asfalt z którego na 50 użytkowników, myślę, że z 60% stanowią bajkerzy szosowi, a dopiero potem samochody i inne pierdoły.


    Wszędzie gładko, prosto, równo, a niekiedy nawet całkiem malowniczo. No, prawie wszędzie.


    "A oni tam tkwią, jak te głupie chuje w tych jebanych autach".




    Dane wyjazdu:
    48.09 km 2.00 km teren
    01:57 h 24.66 śr. prędk.
    V-max 45.66 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 25.0 °C

    Tour de Łorsoł

    Czwartek, 7 sierpnia 2014 | Komentarze 2

    Warszawa w wakacje, w dodatku w środku tygodnia to miód na moje serce. Tylko w długie weekendy można doświadczyć podobnej pustyni ludzkich łbów. Na ulicach i chodnikach dominują głównie turyści, lub jacyś zagubieni piechurzy, także dzieciaki na wakacjach i urlopowicze-cebulaki, którzy zamiast prażyć się gdzieś na nadbałtyckiej plaży, tudzież adriatyckiej, to tkwią w tym miejskim betonie i udają dobrą minę do złej gry. Niestety w ostatnich dniach ja również należę do tej mało sympatycznej grupy, ale nie ma tego złego co by... wiadomo. Grunt, że człowiek nie w pracy. Reszta jest tak naprawdę nieważna.

    Pokręciłem się więc dziś po opustoszałym mieście, w zasadzie bez celu.

    Warszawa od niedawna wita takim oto neonem zawieszonym na Moście Gdańskim, w zasadzie to nie wiem kogo, myślę, że na razie to głównie roboli, którzy od ponad dwóch lat pieprzą się z budową ą i ę wałów wiślanych, przez które nadal nie ma jak przejechać rowerem i przyznaję, zaczyna mnie to już wkurwiać. Zatem za każdym razem mówię do siebie w tym miejscu, że nie, kurwa, nie jest miło was widzieć. Do roboty lenie.



    Kawałek dalej kolejny warszawski koszmar. Budowa II linii metra. Tu robole nie dość, że zaiwanili ścieżkę i kawał przyzwoitej estetyki miasta, to jeszcze zapuszkowali Syrenkę. Pozdrowienia Do Więzienia!


    Nie rozumiem też jednej rzeczy. Za małolata warszawskie baseny w wakacje były zawsze pełne ludzi. Zawsze i wszystkie. A dziś, środek lata, przyzwoita pogoda, parno i duszno, a baseny wyglądają mniej więcej tak. Gdzie są dzieciaki w tym mieście się pytam? Pewnie siedzą przed Playstation...


    No ale ja w sumie to chciałem sobie głównie poczytać na powietrzu i chlapnąć browca gdzieś na odludziu. Las Młociński w środku tygodnia - Mission Complete.



     
    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    44.46 km 2.00 km teren
    01:47 h 24.93 śr. prędk.
    V-max 32.24 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 26.0 °C

    Świder, the freshmaker

    Wtorek, 5 sierpnia 2014 | Komentarze 0

    Nie Adriatyk, ani Bałtyk, nawet nie miejskie baseny, lecz Świder wybrałem sobie do ochłody. Raz, że blisko i tanio, dwa - mało ludzi, bo kto by się w małej rzeczce po jajka pluskał we wtorek przed południem, prócz dzieci i psów rzecz jasna. Brawo ja, za ten pomysł.


    Co prawda upał dziś jakby mniejszy, ale dzięki temu dało się jechać na rowerze i łapać w płuca jakieś powietrze.
     

    Czystość Świdra w akceptowalnej normie. W końcu kąpałem się w nim przez dwadzieścia lat - tradycja zobowiązuje.


    A oto moja plaża, prywatna, bynajmniej nie dla każdego, bo schowana w zaroślach. Ma się te swoje rewiry.