Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:117.96 km (w terenie 96.00 km; 81.38%)
Czas w ruchu:06:28
Średnia prędkość:18.24 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:39.32 km i 2h 09m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
41.46 km 35.00 km teren
02:12 h 18.85 śr. prędk.
V-max 37.50 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 16.0 °C

    Nad Mienią

    Niedziela, 25 kwietnia 2010 | Komentarze 3

    Nad Mienią fajno jest, można sobie bez krempacji dychnąć. A i zimny Desperados wieziony w plecaku specjalnie na tą okazję, wydawał się być wniebowzięty w tych okolicznościach przyrody.

    Wielokrotnie odwiedzana i opisywana już na blogu przeze mnie Mienia, to moja prywatna Mekka. Miejsce kultowe które każdego roku muszę odwiedzić przynajmniej na początek i zakończenie sezonu. Najpiękniej jest tu właśnie wiosną. Dzikie brzegi i urwiska nie są jeszcze przesadnie zarośnięte zielenią, a i wredne owady zdają się jeszcze być w zimowym letargu.



    A to moje ulubione miejsce nad Mienią. Służy nie tylko do kontemplacji, ale także do dyskretnej obserwacji przejeżdżających wyżej zabłąkanych rowerzystek i turystek ;)




    To właśnie w takich okolicznościach przyrody wychyliłem butlę oszronionego Desperadosa i zapchałem się chrupiącym Prince Polo.



    A i jeszcze krótki filmik.
    View My Video
    Kategoria las, MPK


    Dane wyjazdu:
    32.86 km 26.00 km teren
    01:39 h 19.92 śr. prędk.
    V-max 36.00 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 15.0 °C

    Dwie godziny

    Sobota, 24 kwietnia 2010 | Komentarze 0

    No nie powiem.. Całkiem ładny był dziś dzień. Dość rowerowy. Choć wietrzny. Ale nie to było dziś największym minusem. Lecz tylko dwie godziny jakie mogłem poświęcić mojemu rowerowi. Wystarczyło to ledwie na krótką rundkę po moim lesie. Ale w sumie nie narzekam.

    Jeszcze miesiąc temu, w tym miejscu wiodła lasem klimatyczna wąska alejka. Dziś moim oczom ukazała się równa jak stół leśna autostrada. Brakuje tylko stacji benzynowej i parkingów.


    Obowiązkowy pit stop przy torfach Macierówki. Jeszcze dziko, goło i ponuro.



    No.. to tymczasem.
    Kategoria las, MPK


    Dane wyjazdu:
    43.64 km 35.00 km teren
    02:37 h 16.68 śr. prędk.
    V-max 45.00 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 19.0 °C

    Musiałem...

    Niedziela, 18 kwietnia 2010 | Komentarze 1

    Musiałem odreagować. Wydarzenia ostatnich ośmiu dni zmęczyły mnie okrutnie. Żal, smutek, niedowierzanie i wściekłość towarzyszyły mi na zmianę podczas trwania kończącej się dziś żałoby narodowej. Dziś rano odczułem permanentną potrzebę wyrwania się jak najdalej od cywilizacji, ludzi, a przede wszystkim od dopływu informacji wszelakich. W sukur przyszli mi moi znajomi, którzy m.in. z tych samych pobudek, postanowili ruszyć rowerami w odległe południowe odstępy Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Zabrałem się więc razem z nimi.

    Do Zabieżek, małej mieścinie za Celestynowem, z której to mieliśmy rozpocząć wyprawę, dotarliśmy pociągiem Kolei Mazowieckiej. Dranie, darmowy przewóz rowerów z jakiego słynęli, chwilowo jeszcze nie aktywny.
    Start w skąpanym słońcem Międzylesiu.


    No właśnie. Pogoda total. Ani jednej chmurki na niebie, a ja idiota w rajtuzach. Jak Robin z Sherwood.


    Kilkadziesiąt km od Warszawy i znalazłem com chciał. Cisza, spokój i ani żywej duszy w asyście widoków dostarczanych nam przez malownicze Lasy Osieckie i momentami mocno pagórkowate Ponurzyckie Góry.






    Alibabka z 1921 roku. Jeden z kilku uroczych i zabytkowych domków mijanych na trasie. Niektóre kryte jeszcze strzechą i zapewne pamiętające czasy Powstań Listopadowych i Styczniowych.


    Swojsko. Prawie jak w Beskidach.


    Trasa momentami dość trudna. Dużo piachów, albo wręcz odwrotnie, bagna i strumyki. Ciągłe zsiadanie i prowadzenie rowerów. Stąd dość kiepska średnia i mało imponujący dystans. Ale to i tak nie ważne. Grunt że sobie dychnąłem. Teraz niestety powrót do brutalnej rzeczywistości...
    Kategoria las, MPK