Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2016

Dystans całkowity:194.76 km (w terenie 16.00 km; 8.22%)
Czas w ruchu:08:46
Średnia prędkość:22.22 km/h
Maksymalna prędkość:45.92 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:38.95 km i 1h 45m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
35.62 km 0.00 km teren
01:33 h 22.98 śr. prędk.
V-max 45.92 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 18.0 °C

    Osta<kurwa>tki

    Poniedziałek, 19 września 2016 | Komentarze 4

    Tak tak, lato było piękne tego roku. Ale jak zwykle nie w Polsce. Osiem stopni rano uzmysłowiły mi tą smutną konstatację, która nie wiedzieć czemu co roku zdaje się mnie zaskakiwać, mianowicie, że lato to w zasadzie jakieś cztery do sześciu tygodni jakie przypadkowo zawieruszają się w ciągu roku w naszej szerokości geograficznej. Pozostałe czterdzieści parę siedmiodniówek to szarość, pizdowatość i wiecznie śmiejące się z nas oko Saurona na horyzoncie. Jak co roku pozostaje nam ponownie czekać z głowami pełnymi tęsknot za krótkimi szortami i t-shirtami na pierwsze zazielenienie się i dwucyfrowe temperatury. Śpieszmy się więc je kochać, póki za dnia ciągle jeszcze nie dają za wygraną. Ja dziś przez chwilę dałem się oszukać i poczuć ulotne już fragmenty lata. Fajnie było. Dopóki nie przywiało zimnem w mordę na powrocie. Cóż. Chyba już nigdy nie przyzwyczaję się do tak gwałtownego przejścia lata w stan jesiennej zamuły.

    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    43.00 km 2.00 km teren
    01:50 h 23.45 śr. prędk.
    V-max 30.14 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 27.0 °C

    Łono

    Piątek, 9 września 2016 | Komentarze 1

    Na łono przyrody tym razem, no bo w mieście piekarnik, od samego rozgrzanego asfaltu można dostać halunów i innych zwidów. A tak pięknie napocząłem weekend. Za miastem i na łonie. Zupełnie jak w obrazach Chełmońskiego. 



    Dane wyjazdu:
    34.71 km 1.00 km teren
    01:27 h 23.94 śr. prędk.
    V-max 29.55 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 25.0 °C

    Jeszcze lato nie zginęło...

    Środa, 7 września 2016 | Komentarze 0

    ...póki Celsjusz żyje. A ten na razie jeszcze równo grzeje niczym Elektrociepłownia Siekierki. I oby jak najdłużej. Korzystając więc z tego cieplarnianego dobrodziejstwa nad mój ukochany Świder zawitałem. Znowu. Środek tygodnia, południe, pusto, cicho, ciepło, jogibabu i brawo Jasiu.



    Dane wyjazdu:
    31.81 km 3.00 km teren
    01:45 h 18.18 śr. prędk.
    V-max 33.37 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 27.0 °C

    Czasem burger czasem deszcz

    Niedziela, 4 września 2016 | Komentarze 0

    Z kobitą dziś se popląsaliśmy we dwoje po mieście i bliskich okolicach, a jak wypad z kapo, tzn że wolno i leniwie, ale pieprzyć statystyki i zaniżenie średniej prędkości, liczy się fun. Na deser i w nagrodę zjedliśmy po burgerze, udrożniliśmy go jeszcze lepszym czeskim piwkiem po czym spadł deszcz. Klasyka gatunku. Czasem jednak przeginasz Czizes.

    Kategoria city, z kapo


    Dane wyjazdu:
    49.62 km 10.00 km teren
    02:11 h 22.73 śr. prędk.
    V-max 36.58 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 23.0 °C

    Nadwiślańskie konstatacje

    Czwartek, 1 września 2016 | Komentarze 1

    Coś się od tej Wisły odczepić nie mogę, ciągle ostatnio jeżdżę w jej pobliżu, nawet jak nie chcę, to ląduję w jej korycie. To chyba podskórne pragnienie wody, jakiejkolwiek, wszak wodnik jam jest astronomiczny. Drugi wiślany magnes zapewne związany jest ze smutną konstatacją, że jako iż wrzesień pojawił się już na tapecie, to i w promocji jesień za pasem za włosy przyciągnął. Dni coraz krótsze, noce coraz zimniejsze, a dzieciaki w białych koszulinach obalają piwska w parku z okazji napoczętego roku szkolnego. Jesień jak w mordę strzelił. Trza więc korzystać, póki jeszcze za dnia słońce wysoko na nieboskłonie i cosik nawet grzeje. Dziś zapuściłem się w nieco dalsze, rzadko odwiedzane przeze mnie północne rewiry nadwiślane. Tarchomin, Nowodwory, aż po Jabłonnę. Fajnie tam nawet, cisza, spokój, człowieków jak na lekarstwo, puste butelki i prezerwatywy, ot, typowy nadwiślański krajobraz.




    Kategoria city