Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2018

Dystans całkowity:187.80 km (w terenie 74.00 km; 39.40%)
Czas w ruchu:09:54
Średnia prędkość:18.97 km/h
Maksymalna prędkość:34.20 km/h
Suma podjazdów:265 m
Suma kalorii:4507 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:46.95 km i 2h 28m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
40.62 km 4.00 km teren
02:15 h 18.05 śr. prędk.
V-max 29.50 km/h
  • Suma podjazdów 44 m
  • Kalorie 1012 kcal
  • Temperatura 24.0 °C

    Świder

    Niedziela, 29 kwietnia 2018 | Komentarze 2

    Majówkowy zawrót głowy napoczęty. Tablica na fejsie zawalona zdjęciami a to z działek, a to wyjazdów w góry, na Mazury, czy zagranicę, na co piątym foto grill, piwko, kocyk i wódeczka, że aż ślinka leci. Moja majówka zaczyna się dopiero we wtorek, ale za to potrwa kilka dni dłużej, no ale póki co jest niedziela, dzień lenia. Pojechaliśmy z moim kapo dychnąć nad Świder. Kocyk, piwko, moczenie nóg w wodzie, a na powrocie pierwsza w tym roku spierdolka przed burzą, przystanek na pizzę i kolejne piwo. Spoko dzień.





    Dane wyjazdu:
    40.12 km 28.00 km teren
    02:01 h 19.89 śr. prędk.
    V-max 27.50 km/h
  • Suma podjazdów 72 m
  • Kalorie 965 kcal
  • Temperatura 19.0 °C

    Poligon

    Niedziela, 22 kwietnia 2018 | Komentarze 0

    Do czterech razy sztuka. Dopiero za czwarym razem miałem okazję wyjść na rower tak jak najbardziej lubię, czyli sam, bez zbędnego balastu, hamulcowych i towarzystwa, które jest owszem klawe i sympatyczne, ale nie oszukujmy się, najepiej czuję się jednak w swoim towarzystwie, gdzie jestem ograniczony jedynie własną fantazją, i to z tych bardziej ułańskich. No więc wstałem dziś rano, wyjrzałem za okno i już wiedziałem, że to będzie dobry dzień. Okno czasowe miałem niezbyt długie, więc musiało być intensywnie, ciężko, ale jednocześnie blisko i krótko. MPK już był, no to teraz kolej na Poligon, czyli Lasy Rembertowsko-Okuniewskie, do których mam rzut beretem, a które ciągle skrywają przede mną wiele tajemnic. Głównie dlatego, że jedynimi oznaczonymi trasami na tym rozległym terenie to drogi pożarowe i czołgowe, a dalej rządzi już tylko improwizacja. Mniam.

    Na początek Bagno Jacka. Bagno jest, ale Jacka nigdzie nie zastałem.


    Lubię żyć na krawędzi.


    Dolina Długiej i przeprawa czołgowo-rowerowo-kąpieliskowa przez Długą właśnie. Dobre miejsce, żeby zjeść sobie banana, lub napić się piwa. Albo jedno i drugie.


    Na powrocie musiałem odwiedzić Mokry Ług, gdyż ponieważ, lubię sobie tutaj posiedzieć oraz podumać nad sensem istnienia Hurtnicy pospolitej, znaczy się mrówki czarnej.

    Kategoria las


    Dane wyjazdu:
    50.61 km 8.00 km teren
    02:36 h 19.47 śr. prędk.
    V-max 33.00 km/h
  • Suma podjazdów 62 m
  • Kalorie 1321 kcal
  • Temperatura 22.0 °C

    Plażing

    Sobota, 21 kwietnia 2018 | Komentarze 0

    Plażing w kwietniu? Łaj not. Rok temu o tej porze było ledwie 5 stopni, w nocy przymrozki, a teraz jeszcze się kwiecień nie skończył, a ja już zapomniałem co to deszcz i zimowa kurtka. Celsjuszu, nie spierdol tego, acz widzę, że majówkę jednak zapowiadasz klasycznie - zimno i mokro. Dobrze, że będę wtedy daleko. Ale póki co jestem tu, znaczy się nad Wisłą i pojechałem z konkubiną na chyba najlepszą plażę w Warszawie, która znajduje się pod Warszawą, logiczne. Mowa o Rezerwacie Wysp Świderskich, gdzie w sąsiedztwie Ciszycy znajduje się plażowy raj, kilkusetmetrowa linia brzegowa z Wisłą. Złoty, czysty piasek i stosunkowo mało ludzi, no bo nie każdemu chce się tu dojechać, a i nie każdy wie, i całe szczęście.

    Piasku i wydm pod dostatkiem. Prawie jak nad Bałtykiem. Brakuje tylko morza, parawanów, wrzeszczących bachorów i automatów typu bokser.




    Spaleni słońcem vol. 1



    Dane wyjazdu:
    56.45 km 34.00 km teren
    03:02 h 18.61 śr. prędk.
    V-max 34.20 km/h
  • Suma podjazdów 87 m
  • Kalorie 1209 kcal
  • Temperatura 21.0 °C

    Pierwsze

    Niedziela, 8 kwietnia 2018 | Komentarze 0

    Dzisiejszy dzień sponsorowało słowo "pierwsze". Pierwsze w tym roku "na krótko", pierwsze promienie słońca z serii tych opalających, pierwsze MPK, pierwsza Mienia, pierwsze 50 km, pierwsze bajkowanie z ziomkiem, pierwsze piwero na trasie (no dobra, drugie), pierwsze kilometry w nowym, pachnącym jeszcze nowością siodle i pierwszy prawdziwy banan na ryju. Klawo jak cholera. Odtąd już nic nie będzie takie samo.

    MPK jeszcze taki trochę przymulony, mało zielony i porośnięty przez co kapitalnie przejezdny.
     

    Nieopodal wykarczowane milion drzew pod południową obwodnicę S7 i jest lekki zgryz. Z punktu widzenia auta - zajebiście, z punktu widzenia roweru - już trochę mniej. Zamknąłem więc oczy i pojechałem dalej.


    Panienka Mienia za to piękna jak zawsze. Dzika, seksowna, porwista i bezczelna do bólu. Kobieta ideał.



    Na deser po wyjechaniu z MPK pojechałem jeszcze na chwilkę do Parku Skaryszewskiego, tak trochę zupełnie bez sensu i żeby poleżeć na trawie, ale widoki były klawe i też tak jakby pierwsze w tym roku.
     
    Kategoria MPK, las, city