Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:73.60 km (w terenie 25.00 km; 33.97%)
Czas w ruchu:03:05
Średnia prędkość:23.87 km/h
Maksymalna prędkość:33.37 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:73.60 km i 3h 05m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
73.60 km 25.00 km teren
03:05 h 23.87 śr. prędk.
V-max 33.37 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 22.0 °C

    Zalew

    Sobota, 7 września 2013 | Komentarze 3

    Modły me zostały wysłuchane. Na razie. Wrzesień póki co jest w pytę. Ale na wszelki wypadek chwalić go przed zachodem słońca nie będę, bo znając życie, za 2 tygodnie może spaść nawet śnieg. Odkąd rządzi Donek, w tym kraju wszystko jest możliwe. Tylko w ostatnich dniach zapowiedział likwidację OFE (znaczy się ukradnie nam znowu nasze pieniądze), oraz podniesienie akcyzy na alkohol o 15% (to już nawet nie jest złodziejstwo, to sprawa osobista i ja mu tego kurwa nie daruję), tak więc śnieg we wrześniu dla słońca Peru wcale nie wydaje się być rzeczą niemożliwą.

    Ale póki co piękna i ciepła jesień za oknami. Wykorzystałem ją do ruszenia dupy nad wodę. Wstyd przyznać, ale w tym roku jeszcze nad naszym Zalewem Warszawskim Zegrzyńskim nie byłem. Rzutem na taśmę ratuję swą dość kłopotliwą sytuację.

    Klasycznie, wzdłuż Kanału Żerańskiego. Lubię.


    Uwielbiam to powietrze, powiew wiatru znad jeziora i białe żagle w tle.


    Grecka plaża to to nie jest, ale trzeba też umieć cieszyć się z rzeczy małych.


    Tak se po prostu siedziałem i gapiłem. Lubię tą robotę.


    Fajna pani się koło mnie wylegiwała, nawet jej się czasem coś wylewało z kostiumu i budziło zachwyt wszystkich samców wokół. To dobry znak. Znaczy się, jeszcze lato nie zginęło.


    Zjadłem, wypiłem piwko i oblazłem sobie port by nacieszyć swe żeglarskie oczy. I tyle. Wrzesień, trwaj.