Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2017

Dystans całkowity:40.48 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:01:41
Średnia prędkość:24.05 km/h
Maksymalna prędkość:31.60 km/h
Suma podjazdów:85 m
Suma kalorii:1180 kcal
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:40.48 km i 1h 41m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
40.48 km 0.00 km teren
01:41 h 24.05 śr. prędk.
V-max 31.60 km/h
  • Suma podjazdów 85 m
  • Kalorie 1180 kcal
  • Temperatura 17.0 °C

    Aby do wiosny

    Sobota, 23 września 2017 | Komentarze 0

    Miał dziś być koniec świata, w telewizji mówili, jakaś zbłąkana kometa miała trafić w naszą matkę ziemię. Jakiś prorok książkę o tym napisał, zastanawiałem się nawet, na cholerę mu pieniądze z jej sprzedaży, skoro zaraz wszystko pierdolnie? Ale okazało się, że facet miał jednak łeb na karku. Z końca świata jak zwykle nic nie wyszło (acz dzień się jeszcze nie skończył), znów nas więc oszukali, ale prorok przynajmniej sobie nowy dom kupi. Wstydu nie ma. Ludzie kredytów nabrali, naobrażali rodziny, żony i mężów pozdradzali, a tu rozczarowanie - trzeba żyć dalej.

    Ale w pewnym sensie to dla mnie jednak był dziś koniec świata. Tak malutki. Wolna sobota w końcu mi się trafiła i to taka o dziwo bez deszczu. Pierwsza taka we wrześniu, dzięki temu mogłem przeprosić się z rowerem i wyjść przewietrzyć kości. 23 dni w kącie biedak stał, a i ja wkurwiony, że wrzesień na straty poszedł i od razu z wyjątkowo kiepskiego lata zima się zrobiła. Zatem na moją prywatną listę największych kos trafili po raz chyba dwudziesty piąty w tym roku ekolodzy i naukowcy, którzy od lat straszą nas globalnym ociepleniem. Niech no w końcu przestaną straszyć, tylko podadzą datę. Konkretnie. Kiedy i gdzie? Bo się niecierpliwię.

    Tak więc pokręciłem się trochę po mieście. Nic specjalnego. Smutne to miasto się trochę zrobiło. Jesienna deprecha i zamuła je dopadła, ale i tak najgorsze dopiero przed nami. No nic. Aby do wiosny.

    Kategoria city