Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:180.15 km (w terenie 3.00 km; 1.67%)
Czas w ruchu:07:23
Średnia prędkość:24.40 km/h
Maksymalna prędkość:50.25 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:45.04 km i 1h 50m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
44.21 km 3.00 km teren
01:47 h 24.79 śr. prędk.
V-max 34.59 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 20.0 °C

    Koniec lata

    Piątek, 19 września 2014 | Komentarze 0

    Wolności od korpo Mordoru - dzień drugi (i ostatni). Tym razem południowe rewiry, trochę lasu i dychnięcia od wielkomiejskich spalin oraz nawiedzonych rowerów Vertuliro. Smutno nieco, bo to zapewne ostatni letni trip w tym roku.

    Koniec lata i nadciągająca jesień najbardziej widoczne są właśnie w lesie.


    Pusto, puściej, puściutko, aż chce się jeździć. Więc jeździłem.


    Radon z charakterystyczną dla siebie dostojnością podziwia okolice i szuka jakichś napalonych suczek. Niestety dziś było z tym krucho.


    I to by było na tyle jeśli chodzi o słońce. Trza spierdalać, najchętniej gdzieś w okolice basenu śródziemnomorskiego.


    Dane wyjazdu:
    40.40 km 0.00 km teren
    01:39 h 24.48 śr. prędk.
    V-max 43.90 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 22.0 °C

    Na polu

    Czwartek, 18 września 2014 | Komentarze 0

    Jak widać jeszcze się nie daję jesiennej zamule i czasem se wyjdę na rower, by zdmuchnąć z tras liście. Znów wpadł mi krótki urlop od arbeitu, więc jako, że słońce jest jeszcze wysoko na niebie, to poleciałem przed siebie, by się z nim zabawić w berka. Bez szaleństw, ot, trochę się pokręciłem po mieście, no i poleżałem na trawie, zanim ją przykryje jakieś białe gówno.

    Pole Mokotowskie, jako drugi największy kompleks parkowy w Warszawie w zasadzie daje się odwiedzić tylko w tygodniu, kiedy normalni ludzie pracują. W weekend nawet się tu nie zbliżam na odległość wzroku. Ludź na ludziu. Chaos na chaosie. Pies na psie i butelka na butelce. Bez sensu. Nie to co dziś.

    Jebłem się więc na 2 godziny na górce trochę się posmażyć, skąd miałem dobry widok.


    Momentami nawet bardzo dobry


    Osobiście Pole Mokotowskie nazywam polem wymiotowym. Tu ciągle ktoś chla i rzyga. Nawet te dwa posągi wbrew pozorom wcale nie grają na instrumentach dętych. Przynajmniej nie ten po lewej. Ten po prostu ordynarnie chleje. I dobrze. Tradycja tego miejsca w końcu do czegoś zobowiązuje.


    Aha, na powrocie natrafiłem jeszcze na niecodzienne zjawisko. W wyschniętym basenie, na jego dnie leżała martwa para młoda w płetwach, maskach i rurkach. Może będzie coś o nich wieczorem w Wiadomościach.
    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    49.65 km 0.00 km teren
    02:06 h 23.64 śr. prędk.
    V-max 50.25 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 24.0 °C

    Moczydło

    Piątek, 5 września 2014 | Komentarze 0

    Celsjusz nie odpuszcza, trzeba więc korzystać z jego dobrodziejstw, które za kilka dni odejdą w niepamięć, zwłaszcza teraz, kiedy miałem dziś trochę chwilowego luzu od arbeitu. Jeszcze o 4 rano marzłem marząc o kurtce, a ledwie 6 godzin później grzałem się już w promieniach przyjemnego słońca. Jesień. Po prostu jebana jesień w pigułce.

    Nad Warszawą zainstalował się nowy obiekt latający. Sterowiec na smyczy, gadał coś o jakichś przemianach, ale kto tam sterowca zrozumie.


    A to odkrycie dnia. Wszyscy gadają, że Warszawa nie ma ulicy czerwonych latarni. No jak nie ma jak ma! Tylko, że panienki się gdzieś pochowały, pewnie przerwa na lunch.


    Podziękujecie dopiero jak zrobicie z tysiąc nowych km ścieżek w mieście i wypieprzycie Verturilo. Rzekłem oburzony.


    A to Park Moczydło, cel mojego zdomuwyjścia. Jeden z 76 parków Warszawy. Niespełna 20 hektarów powierzchni, cztery stawy, jeden mostek, jakiś pomnik, górka i stado emerytów na ławkach. Parkowy standard, ale w pracujący piątek przyjemnie w nim pusto, więc można było się pobyczyć bez krępacji i poobczajać młode mamy z wózkami.




    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    45.89 km 0.00 km teren
    01:51 h 24.81 śr. prędk.
    V-max 33.97 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 24.0 °C

    Co do kropli

    Środa, 3 września 2014 | Komentarze 0

    Dziś wpadło trochę wolnego od gułagu, w dodatku wyszło słońce, grzechem więc było siedzieć w domu na dupie. Zbliżającą się już jesień niestety czuć na każdym kroku, niemniej dziś przyjemnie przygrzało, jakby kalendarz chciał się zreflektować po kiepskim i zimnym sierpniu. Ponoć ma tak być przez kilkanaście dni. Trzymam za słowo.

    Pokręciłem się dziś trochę po rodzinnych włościach i okolicy. Były i grzybki (no dobra, nie ja zbierałem)...
     

    ...także coś w rodzaju piwa ;)


    Ale tak po prawdzie, to wyciskałem ostatnie podrygi letniego słońca. Co do kropli.

    Kategoria MPK, city