Wpisy archiwalne w kategorii

z kapo

Dystans całkowity:473.05 km (w terenie 54.00 km; 11.42%)
Czas w ruchu:24:31
Średnia prędkość:19.30 km/h
Maksymalna prędkość:48.42 km/h
Suma podjazdów:381 m
Suma kalorii:6236 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:43.00 km i 2h 13m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
34.95 km 0.00 km teren
01:55 h 18.23 śr. prędk.
V-max 30.45 km/h
  • Suma podjazdów 52 m
  • Kalorie 956 kcal
  • Temperatura 23.0 °C

    Defilada

    Środa, 15 sierpnia 2018 | Komentarze 0

    15 sierpnia, dzień święty święcić. Święto Wojska Polskiego to nie tylko dzień wolny od pracy, ale także dzień, w którym zatrzęsła się ziemia w Warszawie, i na niebie, i w monopolowych. Wsiedliśmy z kobitą na rower i pojechaliśmy poświętować, trochę też podjeść i popić. Fajny dzień.

    Czy konie mnie słyszą?


    Nie bój się mały, ty też będziesz kiedyś duży


    Latajo, gadajo, pełen serwis


    Z gracją i z poszanowaniem przepisów ruchu drogowego. Szacun


    Ludzi miliard. I nagle sobie przypomniałem, że ja przecież nie lubię ludzi, zatem w tył zwrot i odmaszerować

    Kategoria city, z kapo


    Dane wyjazdu:
    46.39 km 20.00 km teren
    02:35 h 17.96 śr. prędk.
    V-max 31.60 km/h
  • Suma podjazdów 108 m
  • Kalorie 1124 kcal
  • Temperatura 30.0 °C

    plażing smażing drinking

    Czwartek, 31 maja 2018 | Komentarze 0

    Ło Panie, ale żeś dziś dowalił Celsjuszem. Chwała ci tam na wysokości. Gdybym był kukurydzą to bym się sprażył, a na moich plecach można było dziś smażyć jajka. Nie mogło być inaczej, ten wolny dzień od wszystkiego trzeba było uczcić jakimś plażingiem, zimnymi piwkami i wodą do ochłody. Dlatego w kilka osób wybralismy się rowerami na fajną i małą plażę za miasto. Fajna, bo płatna i mało znana, przez co brak było dzikich tłumów, grillów oraz najebanych Januszów i Grażyn. Fajny dzień. Maj, byłeś zajebisty. Czerwiec - nie spierdol tego.





    Dane wyjazdu:
    35.53 km 3.00 km teren
    01:47 h 19.92 śr. prędk.
    V-max 30.30 km/h
  • Suma podjazdów 40 m
  • Kalorie 880 kcal
  • Temperatura 25.0 °C

    Łyk alpaki

    Sobota, 12 maja 2018 | Komentarze 0

    Wiele już dziwnych zjawisk animalistycznych doświadczyły moje oczy w Warszawie. Na ten przykład widziałem już na ulicach miasta dziki, sarny, konie, jeże, kuny, kurwa łosie, nawet świnie, czy tam guźce na smyczy w parku, ale dzisiejsze zetknięcie się z ekscentryczną zwierzyną nad Wisłą mnie, przyznaję, nieco osłupiło. Leżymy se z kapo na kocyku nad Wisłą i wystawiamy na działanie promieniowania słonecznego nasze rozneglizowane kończyny, a tu jak gdyby nigdy nic sobie przechodzi obok nas orszak południowoamerykańskich alpak na smyczach uwiązanych do prowadzących ich ludzi. Ja pierdolę. Serio. Przeszli i poszli. Jakiś mieszaniec Azor aż zaniemówił. Stał tak w bezruchu ze cztery minuty i wlepiał swoje zszokowane ślipa w oddalające się stworzenia, taki to był epicki performance. Mogę więc już chyba śmiało napisać, że widziałem w tym mieście prawie wszystko.


    Ale poza tym to dziś był typowy nadwiślański chill out i takie tam





    Dane wyjazdu:
    40.62 km 4.00 km teren
    02:15 h 18.05 śr. prędk.
    V-max 29.50 km/h
  • Suma podjazdów 44 m
  • Kalorie 1012 kcal
  • Temperatura 24.0 °C

    Świder

    Niedziela, 29 kwietnia 2018 | Komentarze 2

    Majówkowy zawrót głowy napoczęty. Tablica na fejsie zawalona zdjęciami a to z działek, a to wyjazdów w góry, na Mazury, czy zagranicę, na co piątym foto grill, piwko, kocyk i wódeczka, że aż ślinka leci. Moja majówka zaczyna się dopiero we wtorek, ale za to potrwa kilka dni dłużej, no ale póki co jest niedziela, dzień lenia. Pojechaliśmy z moim kapo dychnąć nad Świder. Kocyk, piwko, moczenie nóg w wodzie, a na powrocie pierwsza w tym roku spierdolka przed burzą, przystanek na pizzę i kolejne piwo. Spoko dzień.





    Dane wyjazdu:
    50.61 km 8.00 km teren
    02:36 h 19.47 śr. prędk.
    V-max 33.00 km/h
  • Suma podjazdów 62 m
  • Kalorie 1321 kcal
  • Temperatura 22.0 °C

    Plażing

    Sobota, 21 kwietnia 2018 | Komentarze 0

    Plażing w kwietniu? Łaj not. Rok temu o tej porze było ledwie 5 stopni, w nocy przymrozki, a teraz jeszcze się kwiecień nie skończył, a ja już zapomniałem co to deszcz i zimowa kurtka. Celsjuszu, nie spierdol tego, acz widzę, że majówkę jednak zapowiadasz klasycznie - zimno i mokro. Dobrze, że będę wtedy daleko. Ale póki co jestem tu, znaczy się nad Wisłą i pojechałem z konkubiną na chyba najlepszą plażę w Warszawie, która znajduje się pod Warszawą, logiczne. Mowa o Rezerwacie Wysp Świderskich, gdzie w sąsiedztwie Ciszycy znajduje się plażowy raj, kilkusetmetrowa linia brzegowa z Wisłą. Złoty, czysty piasek i stosunkowo mało ludzi, no bo nie każdemu chce się tu dojechać, a i nie każdy wie, i całe szczęście.

    Piasku i wydm pod dostatkiem. Prawie jak nad Bałtykiem. Brakuje tylko morza, parawanów, wrzeszczących bachorów i automatów typu bokser.




    Spaleni słońcem vol. 1



    Dane wyjazdu:
    34.63 km 0.00 km teren
    01:45 h 19.79 śr. prędk.
    V-max 33.50 km/h
  • Suma podjazdów 75 m
  • Kalorie 943 kcal
  • Temperatura 11.0 °C

    Rekonesans

    Niedziela, 25 marca 2018 | Komentarze 0

    Po pół roku zimy, zamordyzmu, gwałtu na samopoczuciu i termalnym komforcie nastała w końcu światłość. No dobra, jaki kraj taka światłość, ledwie 10 kresek powyżej zera, ale i tak warto to uszanować, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że już za kilka dni białe święta znów przywitają się z nami ze zdwojonym wkurwem. No ale póki co zima zrobiła sobie dziś małą przerwę na siku i od razu połowa Polski przypomniała sobie o fakcie posiadania w domu rowerów, hulajnog, rollek oraz małych Brajanków, Dżessik i Burków. Oczywiście nie chciałem być gorszy i też przypomniałem sobie o swoim Radonku (trudno o nim zapomnieć śpiąc z nim już przeszło 10 lat niemal w jednym wyrze), moje kapo również, czego efektem był wspólny i delikatny rekonesans po mieście i to od razu na poziomie expert, znaczy się wmieszaliśmy się w tłum milionów zoombie spragnionych naszej krwi, znaczy się ciepła. Było nieźle. Nikogo nie zabiliśmy, my też cali i zdrowi, tak więc z dużej chmury kapuśniaczek.

    Miasto stołeczne jako alegoria mojego aktualnego jestestwa. Ja również dopiero co budzę się do życia. Dajcie nam trochę czasu.
     

    Pierwsza rowerowa niedziela w tym roku, od razu palmowa, uświęcona jak należy. Kiełbaską z pianką. Saluto.
     
    Kategoria z kapo, city


    Dane wyjazdu:
    31.81 km 3.00 km teren
    01:45 h 18.18 śr. prędk.
    V-max 33.37 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 27.0 °C

    Czasem burger czasem deszcz

    Niedziela, 4 września 2016 | Komentarze 0

    Z kobitą dziś se popląsaliśmy we dwoje po mieście i bliskich okolicach, a jak wypad z kapo, tzn że wolno i leniwie, ale pieprzyć statystyki i zaniżenie średniej prędkości, liczy się fun. Na deser i w nagrodę zjedliśmy po burgerze, udrożniliśmy go jeszcze lepszym czeskim piwkiem po czym spadł deszcz. Klasyka gatunku. Czasem jednak przeginasz Czizes.

    Kategoria city, z kapo


    Dane wyjazdu:
    32.31 km 0.00 km teren
    01:32 h 21.07 śr. prędk.
    V-max 38.37 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 26.0 °C

    Warszawski chill out

    Wtorek, 24 maja 2016 | Komentarze 0

    Kolejny dzień chill outu na mieście. Tym razem krótki trip po warszawskich bulwarach z kapo, znaczy się z kobietą, czyli wooolno... no ale zawsze coś. Piwko, słońce, plaże i... Doda.

    No Doda, zwyczajnie, przysiadła się na leżaku obok, zjadła lody, pokazała kawałek zajebistego tyłka i poszła. To ta blond po lewej, musicie mi wierzyć na słowo. Teraz żałuję, że nie zaszedłem od przodu, sprzedałbym fotkę Pudelkowi, no ale przy kobiecie trochę się krygowałem. Życie.


    Potem hipsterska La Playa, ale w tygodniu jest tam całkiem przyjemnie, znaczy się pusto. Acz mała kolejka do łoży z baldachimem i widokiem na Stare Miasto była.


    Spiekłem się jak prosiak nad ogniskiem. Nie sądziłem, że powiem to już w maju, ale słońce, dajże żyć!
    Kategoria city, z kapo


    Dane wyjazdu:
    40.04 km 10.00 km teren
    01:59 h 20.19 śr. prędk.
    V-max 28.99 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 21.0 °C

    To był maj

    Sobota, 30 maja 2015 | Komentarze 3

    Tegoroczny maj, delikatnie rzecz ujmując, nie był zbyt piękny. Cyklistycznie - wręcz chujowy. Ze swoim kapulcem postanowiliśmy go na sam jego koniec jeszcze nieco nadrobić, ale i tak szału nie ma.


    Najpierw trochę lasu


    Potem plażing i relaks. Tu obopólnie zauważyliśmy, że nasze bajki ewidentnie przypadły sobie do gustu.


    Cisza przed burzą, a raczej ulewą zakończyła naszą sielankę.


    Żegnam maj ozięble.
    Kategoria city, las, z kapo


    Dane wyjazdu:
    51.88 km 4.00 km teren
    02:42 h 19.21 śr. prędk.
    V-max 37.30 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 17.0 °C

    kocyk, piwko i cycki

    Sobota, 16 maja 2015 | Komentarze 0

    "Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie". Napis ten, który widnieje u wejść do piekła według "Boskiej komedii" Dantego idealnie odwzorowuje moją aktualną sytuację. Kupiło się kobiecie rower, tzn. ona kupiła, ja tylko doradzałem, i... skończyło się rumakowanie. Dziś kolejny trip razem z kapo i cóż, fajnie, nawet bardzo, tyle, że wolno. Przeraźliwie wolno. No, ale widziały gały co brały :D 

    Jeszcze będzie z niej bajkerka. Rzekłem.

    A tymczasem zamiasto, kocyk, piwko, cycki i chill out.
    Życie.


    Kategoria z kapo