Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2010

Dystans całkowity:188.18 km (w terenie 45.00 km; 23.91%)
Czas w ruchu:08:31
Średnia prędkość:22.10 km/h
Maksymalna prędkość:46.50 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:37.64 km i 1h 42m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
19.42 km 0.00 km teren
00:46 h 25.33 śr. prędk.
V-max 35.00 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 26.0 °C

    Trening

    Środa, 30 czerwca 2010 | Komentarze 0

    Trening

    Best of

    1. 45m44s - 19,42km
    2. 46m26s - 19,64km
    3. 46m39s - 19,57km
    Kategoria trening


    Dane wyjazdu:
    35.91 km 0.00 km teren
    01:36 h 22.44 śr. prędk.
    V-max 46.50 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 21.0 °C

    Miastówka

    Sobota, 26 czerwca 2010 | Komentarze 1

    A takie tam. Krótki kursik po mieście wciśnięty gdzieś pomiędzy sobotnie obowiązki i ustawki ze znajomymi.

    Na dzień dobry chciałem skorzystać z okazji i oficjalnie pogratulować inżynierom odpowiedzialnym za projekt tego (jedynego) wjazdu na Trasę Siekierkowską. To na prawdę wspaniałe, że zaprojektowaliście ten tunel w taki sposób, żeby woda stała w tym miejscu trzy miesiące (choć dam sobie rękę uciąć, że postoi jeszcze do zimy).


    Na Polach Mokotowskich zainteresowały mnie trzy rzeczy:

    Piłka za którą uganiały się wszystkie psy


    Opalające się kobiałki


    Oraz młody Shar Pei który akurat na dziś miał zaplanowaną pierwszą lekcję pływania. Tzn jego Pan zaplanował. On miał pewnie inne plany.




    Jeszcze tylko krótka wizyta w Łazienkach


    Oraz zajrzenie na szykujący się do otwarcia nowy stadion Legii...


    ...nazywany też Guantanamo Areną. Na moje oko za mało kamer i płotów. Brakuje też budek snajperskich, zasieków z kolcami i stanowisk zbierających odciski palców. Całość niech jeszcze podłączą pod prąd. Nowy Stadion Legii - o takim marzyłeś.
    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    19.12 km 0.00 km teren
    00:46 h 24.94 śr. prędk.
    V-max 33.50 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 29.0 °C

    Peszek

    Sobota, 12 czerwca 2010 | Komentarze 3

    Miało być inaczej... wyszło jak wyszło. Guma numer dwa tego sezonu i z ambitnych planów nic już prawie nie zostało.
    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    31.03 km 20.00 km teren
    01:30 h 20.69 śr. prędk.
    V-max 34.50 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 26.0 °C

    Szaszłykowo

    Niedziela, 6 czerwca 2010 | Komentarze 1

    "Wpadaj do nas synu na grilla. Zrobiłam szaszłyki" - Takimi to słowami przywitała w mnie w tą słoneczną niedzielę o poranku mama. Nie dałem się długo prosić.

    Zanim jednak nacieszyłem swoje podniebienie, w środku lasu spotkała mnie nie miła niespodzianka. Otóż pierwszy raz w życiu pękła mi linka (przedniej przerzutki). W sumie to lepiej linka niż gumka... No ale to akurat marne pocieszenie.
    Wykonanie prowizorki zajęło mi prawie pół godziny w dodatku w asyście komarów i czerwonych mrówek. No niezbyt fajne okoliczności przyrody. Ale cóż... Zdarza się.

    Na szczęście nagroda nadeszła prędko.



    Potem były desery, ciasta, lody, zimne piwko... aż suczce sąsiadów włączył się żyd.


    Nie jem przez tydzień.
    Kategoria las, MPK


    Dane wyjazdu:
    82.70 km 25.00 km teren
    03:53 h 21.30 śr. prędk.
    V-max 36.00 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 24.0 °C

    Północna północ

    Sobota, 5 czerwca 2010 | Komentarze 0

    Wreszcie trafiła się pogoda adekwatna do aktualnej pory roku. Iście letnie warunki na zewnątrz zachęciły mnie do dłuższej przejażdżki. Nie zastanawiając się dłużej, zrobiłem paku paku i jak poparzony wyleciałem rano z domu strasząc przy tym jakieś małe dziecko. Jeśli to czytasz mały, to przepraszam. A jak nie umiesz czytać, to weź się do nauki.

    Obrałem kierunek na północ, by przywitać się pierwszy raz w tym roku z KPNem (Kampinoski Parki Narodowy).

    No ale najpierw miasto. Wisła znów się wzbiera. CN Kopernik po prawej, z pewnością ma już pełne gacie.


    Widzę niebo, nie myślę... A na nim tylko jedna chmurka.


    Ale szybko wpadła w oko jakiemuś psiakowi.


    Inny wolał łowić piłki.


    Jeszcze inni celebrowali nadejście letniej pogody na kajaku. Apropolis... Kiedyś strasznie chciałem mieszkać w tych blokach w tle. Chyba jeszcze do końca mi nie przeszło.


    Pół człowiek - pół wata cukrowa, uświadomił mi że pora uciekać z Bielan i czas wjechać wreszcie do celu swej podróży, czyli do lasów KPN. Z dala od pikników wszelakich i cywilizacji... też wszelakiej.


    No to pstryk. Teleport.


    Nasi tu by(L)i


    Bunkrów nie ma, ale też jest zajebiście


    eee... Houston, We Have a Problem


    Niestety. 20 metrów dalej, kładka schodziła prosto pod wodę. Nie zdecydowałem się dalej kontynuować podróży. Zapomniałem z domu maski i rurki.


    Uzupełnienie płynów u Samych Swoich w Sierakowie. To chyba mój ulubiony sklep wielobranżowy w tych okolicach.


    Miejscowy Pan Zdzisiek, wykorzystując moją wrodzoną uprzejmość i wewnętrzny spokój, poopowiadał mi trochę o okolicznych lasach, swoich przecinkach i skrótach jakie pokonuje tu na swoim rowerze... w kapciach. Zdjęć jego kapci nie zrobiłem, nie miałem odwagi. Ale za to sfociłem jego rumaka. To chyba Wigry 3, nie? Full wypas z koszyczkiem na browar. Obowiązkowe wyposażenie każdego miejscowego Zdzicha.


    No to mniej więcej tyle. Pierwszy konkretny dystans tego roku. Choć przyznam, że do domu dotarłem resztkami sił. W Kampinosie nieprawdopodobny dramat z komarami. Nie wolno pod żadnym pozorem się zatrzymywać. Chwila nieuwagi i nie mamy ręki. Zjedzą wszystko. Masakra.