Wpisy archiwalne w kategorii

city

Dystans całkowity:6936.26 km (w terenie 341.00 km; 4.92%)
Czas w ruchu:295:12
Średnia prędkość:23.50 km/h
Maksymalna prędkość:52.50 km/h
Suma podjazdów:2128 m
Suma kalorii:34469 kcal
Liczba aktywności:171
Średnio na aktywność:40.56 km i 1h 43m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
49.62 km 10.00 km teren
02:11 h 22.73 śr. prędk.
V-max 36.58 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 23.0 °C

    Nadwiślańskie konstatacje

    Czwartek, 1 września 2016 | Komentarze 1

    Coś się od tej Wisły odczepić nie mogę, ciągle ostatnio jeżdżę w jej pobliżu, nawet jak nie chcę, to ląduję w jej korycie. To chyba podskórne pragnienie wody, jakiejkolwiek, wszak wodnik jam jest astronomiczny. Drugi wiślany magnes zapewne związany jest ze smutną konstatacją, że jako iż wrzesień pojawił się już na tapecie, to i w promocji jesień za pasem za włosy przyciągnął. Dni coraz krótsze, noce coraz zimniejsze, a dzieciaki w białych koszulinach obalają piwska w parku z okazji napoczętego roku szkolnego. Jesień jak w mordę strzelił. Trza więc korzystać, póki jeszcze za dnia słońce wysoko na nieboskłonie i cosik nawet grzeje. Dziś zapuściłem się w nieco dalsze, rzadko odwiedzane przeze mnie północne rewiry nadwiślane. Tarchomin, Nowodwory, aż po Jabłonnę. Fajnie tam nawet, cisza, spokój, człowieków jak na lekarstwo, puste butelki i prezerwatywy, ot, typowy nadwiślański krajobraz.




    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    30.40 km 0.00 km teren
    01:18 h 23.38 śr. prędk.
    V-max 32.52 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 25.0 °C

    Sports baj najt

    Czwartek, 4 sierpnia 2016 | Komentarze 0

    Nocny trip z półtoragodzinną przerwą na siatkówkę plażową z komarami w tle. Wygrana 3:1 w siatę, komarów zabitych z milion i 30 kaemów na deser na rowerze. Brawo Ja.
    Kategoria baj najt, city


    Dane wyjazdu:
    30.07 km 0.00 km teren
    01:18 h 23.13 śr. prędk.
    V-max 30.93 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 27.0 °C

    duathlon

    Wtorek, 26 lipca 2016 | Komentarze 0

    Dziś sobie urządziłem wieczorny duathlon. 30 km rowerem i godzinka gry w siatkówkę plażową. Właściwie to wyszedł mi prawie triathlon, bowiem w związku z tym, że Ursynów został zaatakowany przez chmary komarów, to w czasie gry w siatkę trzeba było jeszcze dodatkowo walczyć z tymi małymi skurwysynami. Na szczęście po prawilnej stronie miasta nadal komarów nie stwierdzono, no ale co mnie dziś podziabały, to starczy mi już na całe wakacje.

    Kategoria baj najt, city


    Dane wyjazdu:
    32.92 km 0.00 km teren
    01:23 h 23.80 śr. prędk.
    V-max 32.80 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 29.0 °C

    Pieprzę

    Poniedziałek, 11 lipca 2016 | Komentarze 0

    Spieprzałem dziś przez burzą, która ostatecznie pokazała fucka mnie oraz całej Warszawie i poszła grzmocić Otwocki i inne Karczewie. Ani więc nie zmokłem, ani też nie pojeździłem jak planowałem, no bo spieprzałem, wiadomix. A pieprzę takie lato.
     
    Niemniej front burzowy z daleka robił wrażenie i ładnie spod niego dmuchało. A po nim szedł kolejny, jeszcze większy i też poszedł w bok. Ja, stary żeglarz, który zna się na meteorologii dałem się zrobić w bambuko.
    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    39.44 km 5.00 km teren
    01:39 h 23.90 śr. prędk.
    V-max 35.62 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 24.0 °C

    Jezioro Lisowskie

    Wtorek, 5 lipca 2016 | Komentarze 0

    Dziś grany był mój ulubiony zestaw. Wolny czas + klawa pogoda, acz trochę mordewind, na szczęście tylko w jedną stronę, na powrocie wiało już przyjemnie w dupę. Na takie wietrzne kompromisy to ja akurat mogę chodzić. Tak więc pokręciłem się trochę po trójkącie Wilanów-Zawady-Powsin gdzie zawiesiłem się na chwilę, no dobra, na dłuższą chwilę nad jednym z klimatycznych jeziorek w okolicy, nad jez. Lisowskim. Jako, że normalni ludzie w tym czasie ciężko pracowali na Produkt Krajowy Brutto, to ja, człowiek nienormalny miałem całe jeziorko tylko dla siebie. I najfajniejszy pomost (pomościk) też miałem tylko dla siebie. I tak sobie na nim siedziałem i dumałem o życiu i innych pierdołach. A potem wróciłem do domu. Koniec historii.













    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    40.25 km 0.00 km teren
    01:39 h 24.39 śr. prędk.
    V-max 30.93 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 28.0 °C

    wszystko precz

    Czwartek, 30 czerwca 2016 | Komentarze 0

    Ponownie musiałem przed meczem wyrównać sobie ciśnienie w czym pomogła mi tradycyjna pętelka na ryczącej czterdziestce. A teraz piwko, kumple, mecz, wszystko inne precz.

    Dane wyjazdu:
    56.05 km 0.00 km teren
    02:25 h 23.19 śr. prędk.
    V-max 48.87 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 23.0 °C

    fast foody - nie dla biedaków

    Wtorek, 28 czerwca 2016 | Komentarze 0

    W mordę jeża, gdzie te czasy, w których można było w byle budzie na mieście kupić zapiekankę czy innego hamburgera za 3 zł i do tego jeszcze coś do picia za dwójaka? Za dychę byłeś najedzony i zatankowany pod korek, a jeszcze często starczało na browara. Nikt też nie zawracał sobie głowy sanepidem i schludnym wyglądem budy. W środku siedziała Pani Jadzia i zwykle nie odpowiadała na dzień dobry. Na do widzenia z resztą również. Ale i tak za tym tęsknię. Dziś w epoce food trucków, orientalnych kebabów i vege burgerów szybkie jedzenie na mieście zostało zawłaszczone przez hipsterstwo. Odjebane w kosmos dizajny, leżaki, hamaki, ekstrawaganckie trendy w nazewnictwie podawanych dań i przede wszystkim ceny. Dziś burgera w Warszawie za mniej niż 18 zł ze świecą szukać. Albo kebaby. Pamiętam jak do nas wchodziły z 15 lat temu, kosztowały 6 zł. Dziś 10-12 to absolutne minimum, mimo, że jest ich na mieście setki, wyglądają i smakują dokładnie tak samo jak wtedy. Ceny kultowych zapiekanek też poszybowały do cen z Marsa. Napoje? Najlepiej również hipsterskie. Bezglutenowe i vege. 0,33 za dyszkę. Fast foody są dziś wąsate i brodate, bynajmniej nie dla biedaków - to dziś nawet coś więcej niż szybkie jedzenie, to styl życia.

    Po 50 kilometrach kręcenia się dziś po mieście złapałem wielkiego smaka na wołowinę wciśniętą między bułki. Tak btw, to niewiele się te dzisiejsze hipsterskie burgery różnią od polskiej imitacji amerykańskich hamburgerów z lat 90-tych, no, poza ceną właśnie. Najtańszy burger z napojem = 30-40 zł. Odczucie najedzenia? Brak. A pieprzyć tych oszustów.

    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    44.27 km 6.00 km teren
    01:56 h 22.90 śr. prędk.
    V-max 37.67 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 25.0 °C

    Północ

    Czwartek, 2 czerwca 2016 | Komentarze 0

    Wiatr mnie wywiał dziś na daleką północ Warszawy, gdzie w okolicach Mostu Północnego poszukiwałem alternatywnych tras i przejazdów pod przyszłe tripy po okolicy. I tyle, koniec historii.



    Kategoria city


    Dane wyjazdu:
    32.31 km 0.00 km teren
    01:32 h 21.07 śr. prędk.
    V-max 38.37 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 26.0 °C

    Warszawski chill out

    Wtorek, 24 maja 2016 | Komentarze 0

    Kolejny dzień chill outu na mieście. Tym razem krótki trip po warszawskich bulwarach z kapo, znaczy się z kobietą, czyli wooolno... no ale zawsze coś. Piwko, słońce, plaże i... Doda.

    No Doda, zwyczajnie, przysiadła się na leżaku obok, zjadła lody, pokazała kawałek zajebistego tyłka i poszła. To ta blond po lewej, musicie mi wierzyć na słowo. Teraz żałuję, że nie zaszedłem od przodu, sprzedałbym fotkę Pudelkowi, no ale przy kobiecie trochę się krygowałem. Życie.


    Potem hipsterska La Playa, ale w tygodniu jest tam całkiem przyjemnie, znaczy się pusto. Acz mała kolejka do łoży z baldachimem i widokiem na Stare Miasto była.


    Spiekłem się jak prosiak nad ogniskiem. Nie sądziłem, że powiem to już w maju, ale słońce, dajże żyć!
    Kategoria city, z kapo


    Dane wyjazdu:
    33.75 km 0.00 km teren
    01:29 h 22.75 śr. prędk.
    V-max 45.92 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 27.0 °C

    Dziewczęta, w górę kiecki

    Poniedziałek, 23 maja 2016 | Komentarze 0

    Takie poniedziałki to ja popieram. W głowie miałem dziś wszystko, tylko nie pracę. Do tego świetnie zgraliśmy się z Celsjuszem i przybiliśmy pjonę w parku, na trawce, w centrum mego miasta. Do tego zimne piwko, coś na ząb i trzy godziny plebejskiego leżenia i nic nie robienia. No, poza obcinaniem opalających się w koło licznych niewiast, ale tą robotę to ja akurat bardzo propsuję, powiedziałbym wręcz, że jestem w tym mistrzem, a nawet łotrem. Arcyłotrem.

    Na dzień dobry dziwnym układem choreograficznym przywitały mnie czilriderki. Chill, czil, czilriderki... pasuje jak ulał.


    Słońce i kobiety, zestaw poprawiający samopoczucie nawet w poniedziałek.




    Bardzo dziwna korba w rowerze. Wiem wiem, jaka korba?


    O, a ta niewiasta co chwilę zastanawiała się nad lodami świderkami, które wołały ją z daleka, ale chyba stwierdziła, że i tak nie pójdzie w cycki, co najwyżej w tyłek, więc tak leżała i rozmyślała o lodach dalej.

     
    No i last but not least... eh. Z przodu też było ok. 

    Kategoria city