Dane wyjazdu:
42.55 km 0.00 km teren
01:48 h 23.64 śr. prędk.
V-max 34.91 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 25.0 °C

    Faux pas sezonu

    Piątek, 17 maja 2013 | Komentarze 0

    Faux pas sezonu mam właśnie za sobą. Co prawda nie ma się czym szczycić, ale piszę to przede wszystkim dla samego siebie, żebym za lat ileś mógł sobie wrócić do tego wpisu i się siermiężnie zaśmiać spod wąsa z własnej głupoty i ciapowatości zaiste, epickiej.

    Otóż amor (w sensie, że widelec, a nie taki bobas ze skrzydełkami i z łukiem) mi powoli, tak mniej więcej od początku sezonu odmawiał posłuszeństwa i domagał się cycatej pielęgniarki, a ostatnio wręcz reanimacji. Jako, że nie chciało mi się inwestować w dogorywającego już dziadka, zapragnąłem nagle (tzn choruję już od trzech sezonów) młodej, pięknej, zgrabnej i powiewnej Reby (uwaga, lokowanie produktu). No i raptem traf chciał, wpadła fajna okazja, używka, ale mały przebieg i stan prima sort na allegro. Podjarałem się, tak wiecie, jak podczas gapienia się na falując i skąpo odziany biust Salmy Hayek. No i z tegoż podjarania się źle wyliczył ja długość rury sterowej. Jebłem się niewiele, o 1 (słownie: JEDEN) pieprzony centymetr (w porywach do półtora). Czymże jest jeden centymetr w nieskończoności wszechświata? Kurwa!

    Reba więc musi szukać nowego właściciela (własnie, jakby ktoś chciał kupić, lub może zamienić się na jakieś podobne powietrzne widełki to dawać szybko znak), a ja musiałem reanimować dziadka. W międzyczasie stery się posypały i jak tak dodać wszystko do kupy, to przez ponad tydzień byłem bez roweru, ze stresem i wkurwem, także z paroma złociszami mniej w skarbonce, a jak na złość w tym czasie deszcze poszły się kochać i pogoda się elegancko wyklarowała, oj i to jak wyklarowała. Zachciało się zgredowi młodej i lekkiej dupy, jakież to kurwa typowe męskie i szowinistyczne zakończenie historii. Freud z Jungiem pewnie chichoczą ze mnie teraz w swoich trumnach.

    No nic.
    Złożyłem dziś wreszcie wszystko do kupy i nadrabiam zaległości.

    Wieczorny w sumie taki byle jaki bajking.

    Śmigając przez Podzamcze trafiłem na tłumy, które chyba czekały na ostatnią paróweczkę hrabiego Barry Kenta. Szybko stwierdziłem, że dla mnie już chyba nie starczy.


    A gdy zobaczyłem kto tam robił w ochronie (żołnierze-klony z Wielkiej Armii Republiki) to uznałem, że trza wiać.


    Uciekłem w poszukiwaniu miejsca bez ludzi i o dziwo znalazłem kawałek dalej. Jednak podczas robienia tego zdjęcia szybko zrozumiałem dlaczegoż tu takie homo sapiensowe pustki. Siedemnaście ukąszeń komarów na sekundę szybko przekazało mi messedż do podczasza w postaci słowa "spierdalaj z wykrzyknikiem". No więc spierdoliłem.


    Od wczoraj w Warszawie trwa w internecie bitwa zwolenników z przeciwnikami (tych jest więcej) wybranego w jakiejś bzdurnej wirtualnej ankiecie tzw. Neonu dla Warszawy w postaci warszawskich słoików (tak wołamy na przyjezdnych, którzy szybko uzurpują sobie prawo do bycia większym i lepszym Warszawiakiem niż my - Warszawiaki z dziada pradziada). A tymczasem znalazłem istniejący już od dawna warszawski neon, który ze słojów jest stworzony. Słojów widzianych z góry (albo z dołu, sam nie wiem). Oto dowód.


    Na koniec śmignąłem przez Szembek. Wyremontowany w zeszłym roku po tradycyjnych i wielomiesięcznych burzliwych przepychankach władz dzielni, miasta z wykonawcą. Bo jak powszechnie w stolicy wiadomo - inaczej się nie da. Kiedyś się tu po zmroku elegancko wódę i browce łoiło, teraz tak jakby już chyba nie wypada. Ot, zmiany i nowoczesność zagościła na Grochów. Bywa. Ale Alkohole 24h tuż obok nadal czynne. Tradycji (piękne imię) nic nie przepije, przepraszam, zabije.
    Kategoria baj najt, city



    Komentarze
    Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ciaza
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]