Dane wyjazdu:
36.42 km 4.00 km teren
01:43 h 21.22 śr. prędk.
V-max 32.20 km/h
  • Suma podjazdów 73 m
  • Kalorie 1043 kcal
  • Temperatura 23.0 °C

    Apokalipsa zombie

    Niedziela, 2 kwietnia 2017 | Komentarze 0

    Pokręciłem się dziś trochę po mieście, żeby wypocić kaca mordercę, co było jedną z najgorszych decyzji jakie podjąłem w tym roku. Ludzie ocipieli. Dosłownie i w przenośni. Odnosiłem wrażenie, że w Warszawie aktualnie odbywa się zlot całej ludzkości, co ja gadam, zlot zombiaków z całego świata i wszyscy za wszelką cenę chcieli mnie dopaść. Nawet sprawdzałem w internecie szukając potwierdzenia mojej tezy w nagłówkach. Zbluzgałem dziś w czasie slalomu między zombie niemal wszystkie grupy społeczne, zawodowe oraz zapewne też każdą orientację i mniejszość seksualną. Nakrzyczałem nawet na jakiegoś Bogu winnego bachora, którego rodzice tylko na chwilę spuścili ze smyczy, no ale był to jedyny sposób, żeby uniknąć przejechania go niemieckimi oponami Schwalbe. Oczami wyobraźni widziałem już te tytuły w poniedziałkowych gazetach: "Z ostatniej chwili. Zabił z premedytacją!", "Morderca na dwóch kołach grasował po Warszawie. Celem ataków były niewinne dzieci". No ale sam się o to prosiłem. Mogłem pojechać do lasu, zaszyć się w puszczy z dala od padlinożerców, to kurwa nie, wjechał w sam środek mrowiska. Na domiar złego naszła mnie jeszcze ochota na odwiedzenie festiwalu food tracków jaki odbywał się na błoniach Stadionu Narodowego. To niestety była druga najgorsza podjęta przeze mnie decyzja w tym roku.

    Stadion Narodowy w ten weekend był światową stolicą Apokalipsy Zombie. Jakieś 10 tysięcy zombiaków przypadających na 1000 metrów kwadratowych, a pomiędzy nimi ja, głodny, wkurwiony i z rowerem z trudem przeciskającym się przez tłumy zwierząt. Znalazłem się w samym centrum wyżerki. Kilkadziesiąt różnych food tracków, żarcia teoretycznie do koloru do wyboru, niemal każda kuchnia świata prężyła tu swoje muskuły, a mimo to po 40 minutach bezskutecznego kupienia czegokolwiek musiałem pokazać festiwalowi żenady środkowy palec. Ostatni raz tak głupio czułem się na akademii szkolnej w podstawówce zapominając w czasie recytacji słów wykutego na blachę wiersza. Miałem pieniądze, a nawet kupony z Biedronki i chciałem je wydać, no ale nie dało się. Wszędzie kolejki na godzinę stania, a jak nie było gdzieś ludzi, tzn że nie było też jedzenia, bo wszystko zjedzone, albo Pan ma teraz relaks i proszę przyjść za 40 minut. Kurwa, nie kumam fenomenu Food Tracków. Najbardziej przereklamowana profesja na świecie. Zwykle dają małe porcje, do tego zawsze drogo i kiepskie warunki do jedzenia. Koniec końców kupiłem kebaba wspierając Araba kilometr dalej. Bez kolejki i bez stresu, po czym pozwoliłem sobie na stricte seksualny trójkącik z zieloną trawką i słońcem w Parku Skaryszewskim. Dobre i tyle.



     
    Kategoria city



    Komentarze
    Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa emwog
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]