Dane wyjazdu:
43.85 km 3.00 km teren
01:50 h 23.92 śr. prędk.
V-max 32.24 km/h
  • Suma podjazdów m
  • Temperatura 16.0 °C

    "O, rower"

    Sobota, 26 października 2013 | Komentarze 0

    Rzekłem sam do siebie wyraźnie zaskoczony potykając się o niego w pokoju. No właśnie. Półtora miesiąca stoi tak bez żadnego pożytku, za czynsz nie płaci i tylko kurzem straszy. Sam już o nim zapomniałem, bo notorycznie albo czasu brakowało aby z niego skorzystać, albo inne zobowiązania w jakie się wtarabaniłem krzyżowały nam wspólne plany. Do dziś. O dziwo okienko w czasoprzestrzeni otwarte miałem, a i złota polska za oknem jeszcze całkiem w pytę się trzyma, mimo wściekłości kalendarza. No i kto by pomyślał, że jeszcze w tym roku sobie jeszcze trochę pojeżdżę. A kto wie, może to jeszcze nie koniec sezonu?

    Kości jednak przez ten czas trochę już stetryczały i kontemplowały lenia, ale też dzielnie zniosły trudy niedotrenowania i nawet nie grymasiły za bardzo, za co rzecz jasna szacun.

    Bez specjalnych szaleństw, tradycyjnie pod wiatr, kawałek za miasto, żeby odetchnąć, żeby zapomnieć, żeby się spocić.

    Jesień jest w pytę w tym roku. Bije na łeb i szyję i inne części ciała wiosnę, która była u nas tylko przez kilka dni oraz o wiele za późno. Pewnie tylko przechodziła z tragarzami. Menda jedna. Trochę sobie pofociłem, no bo fajne te kolorki i takie tam inne okoliczności przyrody.







    Na koniec spec wyróżnienie dla tej oto ławki emerytów. Siedzieli, jedli, pili (herbatę i wódkę), śpiewali, po prostu żyli z godnością i uśmiechem na twarzach. Nie każdy młody tak potrafi.


    I wsjo.
    Kategoria las, city



    Komentarze
    Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

    Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

    Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa sttoj
    Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]